Św. Filomena zamieszkała z nami

      Brak komentarzy do Św. Filomena zamieszkała z nami

Pierwszy raz o św. Filomence usłyszałam od kuzynki męża. Opowiadała mi o Nabożeństwie dodając, że trzeba na nim być aby poczuć ten wyjątkowy klimat. Zafascynowana jej opowieścią w czerwcu zeszłego roku pojechałam na Nabożeństwo św. Filomeny pierwszy raz. To co tam zaznałam przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Pojawiło się szczęście ale równie przemyślenia własnego życia postępowania i sytuacji które mnie w całym życiu spotkały. W zeszłym roku latem św. Filomena odwiedziła nas osobiście w domu pod postacią obrazu to był wyjątkowy czas który planowo miał trwać tylko dwa dni, mąż mówi że Filomenka miała w naszym domu dużo pracy bo jej wizyta wydłużyła się aż lub tylko do czterech dni. Przyzwyczailiśmy się do niej tak mocno, że gdy przekazywaliśmy obraz kolejnej rodzinie łzy cisnęły mi się do oczu że to już koniec, ale to nie był koniec. Filomena cały czas jest w naszym domu, życiu i sercach. Mam wiele przykładów na to że ona „działa” aktywnie w naszym życiu ale opowiem o ostatniej sytuacji. Po odchowaniu dzieci rozpoczęłam szukać pracy. Wrócić na rynek pracy jest bardzo ciężko. W tym samym momencie moja mam również szukała pracy. Podesłałam jej ogłoszenie aby choć trochę jej pomóc, ona jednak nie zdecydowała się zadzwonić do pracodawcy, więc ja zadzwoniłam i umówiłam się z Panem na rozmowę kwalifikacyjną. Gdy dowiedziałam się o tym moja mam zdecydowała że może jednak ona też by spróbowała. Pojechałyśmy razem na rozmowę w sprawie pracy. Sytuacja zrobiła się mało komfortowa gdy Kierownik zdecydował zatrudnić mnie a nie mamę, spojrzałam na nią i powiedziałam że rezygnuję, że ma zatrudnić mamę bo ja jestem młodsza i szybciej sobie poradzę z znalezieniem pracy niż mama. Tak tez zostało. Wróciłam do domu mimo wszystko podłamana, weszłam na stronę stronę urzędu pracy i wysłałam jedno Cv. Uklękłam zmówiłam różaniec i powiedział Panie Boże, sw. Filomenko pomóżcie mi znaleźć prace ( w domyśle miałam tą do której chwile wcześniej wysłałam podanie). Jeszcze w tym samym dniu zadzwonił telefon WŁAŚNIE Z TEJ PRACY ABYM PRZYJECHAŁA NA ROZMOWĘ. TO BYŁ CUD. Pojechałam, zostałam skierowana na przyśpieszone szkolenie i mam tą upragniona pracę. Po kilku dniach gdy już czułam się pewniejsza na nowym terenie, rozmawiałam z moją Panią Dyrektor. Okazało się, że na stanowisko o które ja się ubiegałam było ponad 40 podań. Pani Dyrektor zadzwoniła do pierwszej osoby ale okazało się że ona już podjęła pracę. Usiadła przy biurku mając przed sobą wszystkie podania podniosła głowę aby spojrzeć na Jana Pawła II którego wizerunek wisi w jej gabinecie i powiedziała: Panie Boże pomóż mi kogo mam wybrać. TO BYŁ TEN SAM MOMENT W KTÓRYM JA MÓWIŁAM MÓJ RÓŻANIEC. Dzisiaj mam fantastyczną pracę wspaniałą dyrekcję. To był jeden z moich cudów za który jestem bardzo wdzięczna św. Filomence i Księdzu Zbyszkowi, ale najbardziej jestem im wdzięczna za pomoc mojemu Synkowi…………za uratowanie mojego Synka i i mojej rodziny……………….Dzisiaj nie ma dnia bez modlitwy w mojej rodzinie, różaniec stał się członkiem naszej rodziny, a w trudniejszych sytuacja mówię „Panie Jezu ty się tym zajmij” i wiem że on mnie nie zawiedzie, a Filomenka …. zamieszkała z nami na stałe.