Jakiś czas temu wyjechałem w poszukiwaniu pracy do Warszawy, na miejscu
szukałem jej prawie trzy miesiące, w międzyczasie korzystając z
gościnności pewnego zakonu naszej matki Kościoła. Umówiłem się z
dobrodziejami, że znajdę pracę do 3 miesięcy, a tu nic…
Modliłem się do Trójcy Przenajświętszej, Maryi, świętych, aniołów, ale
także kilkoma modlitwami z Waszej strony do cudownej św Filomeny.
O ile się nie mylę, dosłownie ostatniego dnia dostałem pracę zgodną z
wykształceniem, co więcej w trybie nadzwyczajnym, nie przewidzianym!
Świętą Filomenę wzywam w każdej modlitwie-i uznaję za jedną z ukochanych
świętych, Jej biografia zadziwiła mnie, wzrusza i fascynuje codziennie,
dziękuję Autorom tej strony i Tobie, cudowna nieustraszona święta, w
swoim kruchym żeńskim ciele odważniejsza od wielu dorosłych, mężczyzn,
dziękuję Maryi i Trójcy Przenajświętszej, bo koronka i pozostałe
modlitwy mają w swej treści odwołania do Tych świętości.
Nieraz czuję w życiu skutki modlitw, w tym do naszej niezłomnej, np. po
jakimś czasie straciłem pracę w tamtym miejscu, podchodziłem do rozmów o
pracę właśnie tam i nic, myślę sobie-czyżby św Filomena nie pomogła?
Otóż potem dostałem pracę w branży spoza obszaru wykształcenia, a jest
lepsza od poprzedniej! Lepsze zdrowie i pełno innych form
pomocy-wyprosiła zapewne między innymi bohaterska Greczynka.
Modląc się do Niej, chwalmy Ją, Trójcę Przenajświętszą i przedziwną Panią, Maryję!
I żeby to nie było na zasadzie, aby tylko brać, dajmy Filomenie wieniec z
naszych zasług na ziemi, módlmy się nie tylko za nas i rodziny, ale
dzień w dzień za wszystkie dusze, żyjące ale i zmarłe, czyśćcowe,
zapomniane przez wszystkich (o, jak wielką nam mogą okazać wdzięczność
za modlitwy, odpusty itd).
Od dłuższego czasu znajduję upodobanie w tym, że poza modlitwą za
wszystkich żywych i umarłych, wybieram konkretne dusze zmarłych z
historii, które np. szczególnie polubiłem albo wiem, że żyły podobno
grzesznie i tym bardziej łakną pomocy-więc modlę się za nich i w ten
sposób chcę zaprzyjaźnić, co jest niesamowitą frajdą, jeśli są/będą
zbawieni, np. codziennie proszę o zbawienie dla kardynała Carlo Carafy i
reszty Jego rodziny, straconego za rzekome przewiny.
Pomyślcie, modląc się zyskujemy nowych przyjaciół, oczywiście nie
ograniczając się do ważnych osobistości, każda dusza zasługuje na naszą
codzienną pomoc, a o ile się nie mylę Maryja rzekła w Fatimie-tyle dusz
CODZIENNIE idzie do piekła, bo nikt się za nie nie modli, więc Kochani,
wstawiajmy się też i za wybranymi żyjącymi/zmarłymi, ale i zawsze
ogólnie za każdym żywym/umarłym.