Jako dziecko widziałem dużo jednak nie wszystko. Wzrok mój sukcesywnie się pogarszał z powodu jaskry. W ósmej klasie szkoły podstawowej właściwie przestałem widzieć na prawe oko. Potem również pogarszało się widzenie na lewe oko. Od ponad 2 lat nie widziałem żadnych kolorów. Wszystko zlewało się w jedną plamę. Nauczyłem się żyć z tą niepełnosprawnością. Pracuję i funkcjonuję normalnie – na miarę moich możliwości. Nie miałem nadziei na poprawę.
W mojej rodzinie oraz w bliskim otoczeniu są również osoby chore na stwardnienie rozsiane. Bardzo cierpią i chciałoby się im pomóc, jednak choroba ta jest nieubłagana – niszczy człowieka.
W sierpniu 2015 r. moja mama pojechała na pielgrzymkę dziękczynno-błagalną do Włoch. Podczas tego wyjazdu w swoich modlitwach pamiętała również o bliskich chorych licząc na pomoc Bożą. Wtedy usłyszała o uzdrawiających olejach, jednak zupełnie nie wiedziała gdzie ich szukać. Pomocą tu posłużyła pani pilot pielgrzymki, która powiedziała, że w programie pielgrzymki nie ma miejsca, gdzie można taki olej dostać. Nie mniej jednak pani pilot powiedziała mamie, że w Luzinie jest grupa modlitewna czcicieli Świętej Filomeny działająca pod przewodnictwem Księdza Zbigniewa, który taki olej posiada.
Mama wróciła do domu. Odnaleźliśmy telefon kontaktowy do parafii św. Wawrzyńca w Luzinie i niezwłocznie tam zadzwoniliśmy. Ksiądz, który odebrał telefon w biurze parafialnym nie bardzo chciał nam podać prywatny numer telefonu księdza Zbigniewa. Mama jednak była nieustępliwa i powiedziała, że chodzi o olej Świętej Filomeny dla bardzo chorej osoby. Udało się – dostaliśmy numer kontaktowy do księdza, który miał poszukiwany przez nas olej.
Zadzwoniłem do księdza Zbigniewa. Po krótkiej rozmowie otrzymaliśmy obietnicę, że olej zostanie nam przesłany. Później zapoznaliśmy się z historią świętej Filomeny dzięki stronie filomena.org.pl. Jako osoba niewidząca korzystam ze specjalnego programu do przeglądania stron internetowych. Czekaliśmy na obiecany olej bardzo się niecierpliwiąc – jakby przeczuwając, że czekamy na coś bardzo ważnego. Przesyłka jednak nie nadchodziła. W następny piątek przypomnieliśmy się naszemu darczyńcy i ponownie uzbroiliśmy się w cierpliwość.
W nocy z wtorku na środę przydarzyło mi się dziwne spotkanie. Zobaczyłem małą, ciemnowłosą dziewczynkę o niebieskich oczkach, która powiedziała mi:
– Dlaczego nie chcesz ze mną spróbować…? Dlaczego chcesz mnie oddać …?
Było to dość dziwne spotkanie.
Rano powiedziałem mamie:
– Zobaczysz dzisiaj przyjdzie … – kobieta tylko westchnęła.
Zadzwonił dzwonek do drzwi – jest przyszedł list z Luzina. Mama otworzyła przesyłkę. Przeczytaliśmy listo od Księdza, gdzie było napisane, że należy z wiarą posmarować chore miejsce i modlić się. W liście była również propozycja modlitwy do odmówienia.
Poprosiłem mamę by pokazała mi co otrzymaliśmy. Wziąłem do ręki małą buteleczkę. Otworzyłem … poczułem zapach … taką miłą woń. Nie zastanawiając się długo postąpiłem zgodnie ze wskazówkami zawartymi w liście. Przyłożyłem palec do otworu buteleczki by nabrać odrobinę oleju i nie myśląc wiele posmarowałem moje, od wielu lat nie widzące oczy (widziałem tylko mleczna palmę). Przez powieki poczułem ciepło – takie miłe uczucie. Modliłem się tak jak umiałem, gorliwie prosiłem o zdrowie. Oddałem mamie buteleczkę nic jej nie mówiąc, bo przyznam szczerze, po wczorajszym spotkaniu z małą dziewczynka to było kolejne dziwne zdarzenie.
Dzień toczył się swoim rytmem do czasu jak usiadłem do komputera, bo chciałem coś sprawdzić. Czekałem na otwarcie się strony, gdy zobaczyłem jakieś mignięcia.
– Dziwne … – pomyślałam, ale wiedziałem, że zmieniała się strona.
– …. o jest – powiedziałem do mamy.
– Skąd wiesz – zapytała zdziwiona – przecież nie widzisz.
– Ale zobaczyłem zmieniający się blask, światło, mignięcie …..
Zrozumieliśmy, że coś się stało. Poczułem wielki spokój i ufność, że idę ku lepszemu, że Bóg za pośrednictwem świętej Filomeny działa. Również mama posmarowała swoje chore miejsca świętym olejem. Także poczuła się lepiej. Pomogło. Przede wszystkim poczuliśmy się niesamowicie spokojni i radośni.
– Synku … a gdybyśmy oddali ten olej i nawet nie spróbowali go użyć ….? Przecież to było dla chorych na SM …. Może nie oddamy tego – mama płakała ze wzruszenia.
Modliliśmy się i ufaliśmy … i ufamy. Następne dni przyniosły kolejne poprawy widzenia – w sobotę już widziałem kolory. Do tej pory słonko czułem jedynie przez skórę, bo było ciepłe. Teraz widzę słońce i wiem (bo przeczcież kiedyś widziałem), że to jest słońce.
Z tą buteleczką i moją historią poszedłem również do innych chorych, potrzebujących ludzi. Podzieliłem się tym co mam opowiadając jak wielkie cuda czyni Pan Bóg poprzez świętą Filomenę.
Dzisiaj jest czwartek, 2 września 2015 r. w dobrym świetle widzę kontury przedmiotów. Widzę, że na kanapie leży biały kot …. Ciągle nie jest to pełne widzenie, ale jest znaczna poprawa i ufam, że będzie coraz lepiej.
Otrzymany olej nie był przeznaczony dla mnie, jednak Bóg miał swój plan … WIELKI IDEALNY PLAN na moje życie. Doświadczył mnie chorobą bym lepiej poznał ogrom jego miłosierdzia.
Bóg obdarzył mnie wielką łaską a przede wszystkim dał mi spokój i wspaniałą opiekunkę, patronkę – Świętą Filomenę, której fizyczną obecność czuję przy moim boku każdego dnia.