Św. Filomena pomaga Nikodemowi wrócić do zdrowia

W kwietniu mój syn miał wypadek. Został potrącony przez samochód dostawczy w wyniku, którym doznał licznych obrażeń m. in złamanie obu ud, obustronne złamanie żuchwy, obrzęk mózgu, stłuczenia, krwiak opłacnej, odma opłacona, rozszarpane płuca. Gdy został zabrany helikopterem do Gdańska do szpitala, nie dawano nam żadnych nadziei, że wyjdzie z tego. Był podłączony pod respiratorem i inna aparatura. Cały czas modliliśmy się za niego, żeby Bóg nam go nie zabrał. W trzeci dzień od wypadku dostałam olejek św. Filomeny, przyniosła nam go nasza sąsiadka, która prosiła żebyśmy go pobłogosławili tym olejkiem i odmówili modlitwę. Nie wiedząc nic o tej wielkiej świętej osobie uczyniłam to następnego dnia a była to niedziela. Lekarze powiedzieli nam tego dnia, że jego stan na tyle się pogorszył, że mamy przygotować się na najgorsze, gdyż nie chciał się ruszać, zwiększono mu dawki leków. Wchodząc od razu na salę pobłogosławiłam go olejkiem św. Filomeny i modliłam się do niej prosząc ja o łaski. Wtedy Nikodem poruszył mi policzki em. Wieczorem tego dnia przyjechał do nas ks. Zbyszek,  gdy podszedł do syna namaścił go olejkiem odmówił modlitwę i przełożył relikwie św. Filomeny  nasz syn zaczął przełykać ślinę, ruszać brzuszkiem i nagle tętno mu się podwyższyło. Ks. Zapewniał nas, że będzie dobrze, że św. Filomenka nam pomoże i faktycznie tak też było. Z płuc leciała mu krew i ropa nagle przestało i wyciągnięto mu drenaż. Gdy miał przejść zabieg złamanej żuchwy powiedziano nam dzień wcześniej, że będzie miał zdrutowaną szczękę. Kiedy byłam przy łóżku syna powiedziałam do męża a może stanie się cud i nie będzie musiał mieć zdrutowane, mąż mówił, że chyba nie wiem co mówię. Gdy następnego dnia przyjechaliśmy lekarka powiedziała, że nie wie co się stało, ale na prześwietleniu wykazało im co innego niż jak go przyjmowali i ma założone blaszki tytanowe  po bokach i tym razem św. Filomena zadziałała. Po około dwóch tygodniach został odłączony od respiratora. Nie oddawał sam moczu miał założony cewnik później cystofix. I prosiłam Matkę Bożą i św. Filomenę, żeby na dzień matki Nikodem zrobił mi niespodziankę i powiedział mama, albo oddał mocz, żebym wiedziała, że może. Wstając z rana spojrzałam na syna i nie dowierzałam, że mocz, który miał znaleźć się w worku znalazł się tam gdzie prosiłam czyli w pampersie. Ale szczęście trwało tylko tego dnia, gdyż następnego dnia już nie oddawał sam moczu. Był karmiony przez sondę chciano mu zakładać peg-a, ale Bóg dał mu tyle sił, że sama mogłam go karmić. Dostawał leki bardzo duże dawki na padaczkę na początku je przyjmował później wylatywały mu je kącikiem ust i wtedy zrozumiałam, że ktoś mi podpowiada, że on tych leków nie ma dostać. I odważyłam się na ten krok żeby odstawić mu te leki ponieważ zaufałam Matce Bożej i św. FILOMENIE. Gdy pielęgniarki przynosiły leki nie dawałam. Nikodem zaczął nagle z dnia na dzień oddawać mocz, wyjęto mu cystofix, był mniej napięty  zaczął bardziej świadomie patrzeć. Mimo to, że był w śpiączce wierzyłam w to, że z tego stanu wyjdzie. Zaczęłam odmawiać Nowennę Pompejańską i gdy zaczęłam odmawiać cześć dziękczynną Nikodem po dwóch miesiącach powiedział pierwsze słowo mama. Gdy zaczęłam kolejny raz odmawiać tą nowennę syn po tych 54 dniach zaczął podnosić lewa nóżkę, gdzie wcześniej tego nie robił. Wierze w moc modlitwy i wiem że Matka Boża, św. Filomena i wszyscy święci nad nami czuwają i nam pomagają. Mimo tego, że Nikodem jest jeszcze na wózku wierze w to, że z pomocą Bożą i rehabilitantów Nikodem zacznie samodzielnie chodzić. Pragnę całym sercem podziękować św. Filomenie za otrzymane łaski oraz ks. Zbyszkowi za jego dobroć i modlitwę jaka nas obdarzył.